Tomasz Menzel Tomasz Menzel
26
BLOG

Ślazakiem po łapach

Tomasz Menzel Tomasz Menzel Kultura Obserwuj notkę 2

4:50. Zawsze budzę się dziesięć minut przed alarmem - po co go ustawiam? Tak dawno mnie nie było we Wrocławiu, a tu nagle odechciało mi się wszystkiego. Koszmarne ceny mieszkań... koszmarni ludzie (ostatnimi czasy plaga Wrocławia), którzy nie są odrobinę zgrani ze społeczeństwem.

Szybki prysznic przypomina mi, że jeszcze żyję i mam siły. Ból kręgosłupa jeszcze się nie odzywa - spadłem pewnego dnia ze schodów w Instytucie Kulturoznawstwa, kiedy zwiedzałem sobie ośrodek akademicki, tak niefortunnie, że od tamtego momentu czuję przy zginaniu ciała przeszywający ból. Przyzwyczaiłem się do niego - jest moim nieodłącznym towarzyszem. Ciepła woda daje chwilę obrony przed światem zewnętrznym.

Nic nie jem i udaję się bezpośrednio na dworzec kolejowy w Głogowie by przeczekać jeszcze 30 min. w ciszy na papierosie, na peronie - gdzie jeszcze nikogo nie ma. Brak jakiejkolwiek duszy sprawia, że żaden zakaz Cię nie obowiązuje. Mógłbym nawet w tym momencie z masturbować się - i nikt by się nie skarżył na pobliskiej komendzie. Jesteś sam i to ty ustalasz reguły. Ale to trwa chwilę - kończysz papierosa i ludzie już przychodzą, niszcząc błogi stan bycia samemu na peronie numer jeden w Głogowie.

Teraz pociąg. Pierwsza klasa na początek, a później przedział dla palących - to już druga klasa. Wsiadam.

Wybieram tam, gdzie nikogo nie ma jak Bóg da. Jak nie da - dosiadam się do samotnej duszy - odpalam papierosa i ta osoba odpala. Zaczynamy rozmawiać. W ten sposób wypełniłem sobie komórkę ulotnymi kontaktami - można by rzec: płonnymi jak papieros. Jeden warunek: człowiek musi mieć dobre oczy. Czasami się spotkamy we Wrocławiu na papierosie. Na piwie. Na czymś więcej.

Przeważnie rozmawiamy o sobie. Kim jesteśmy i co robimy. Kiedy rozmowa się nie klei - idziemy spać. Zawijam wokół nadgarstka torbę i udaję się na spoczynek. Ewentualnie czytam - ale nie książki akademickie. Ostatnimi czasy są to dzienniki Andre Gide, które jakimś cudem znalazłem na dworcu we Wrocławiu, w Voyage Cafe. (NIE ODDAM ICH NIGDY, SĄ ZBYT CENNE.)

Straciłem ostatnio mieszkanie na Grabiszyńskiej - córka właścicielki wróciła do Polski. Teraz od niedzieli będę mieszkać na Niemcewicza. Miło.

Jadę i jadę - podróż, która trwała dawno temu póltora godziny, trwa dziś dwie i pół. Nawet kolej podlega pełnej demokratyzacji i może wstrzymać bieg życia o godzinę.

Po przyjeździe do Wrocławia. Wysiadam niepewnym krokiem. Co się dzisiaj w Tobie zmieniło? Przecież to ledwie dwanaście godzin braku Ciebie w moim życiu. Ale już jestem w Tobie. Uzależniłem się od Ciebie - bo ty kochasz wszystkich ludzi. Przestaniesz kochać, gdy wszyscy będą nienawidzić siebie nawzajem. Bo ty upodabniasz się do nas. Koniec świata nastąpi wtedy, gdy ludzie nie będą potrzebować miast.

(c.d.n.)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura